Dlaczego na 40 urodziny ludzie*: robią szalone rzeczy, popadają w melancholię, próbują oszukiwać czas? (* niepotrzebne skreślić) Czy romantyczny weekend w Paryżu czy w Sochaczewie w 41 lub 42 urodziny, smakuje gorzej?
Warszawa wrzesień 2016 – A co byś powiedział na Hong Kong? – Jako miejsce na przesiadkę? Spoko. Możemy nawet zostać na dzień, dwa, jeśli chcesz ale później lecimy do Nowej Zelandii. – OK. Za kilka dni. – Słuchaj w lutym w Hong Kongu jest maraton!
Zaczęło się czyli 19 km Niestety na 19 km budzi się siostra bólu – kolka. Właściwie zrywa się z letargu i wali mnie prosto w prawy bok. Jakby ciągnęła za sznur bujający dzwon serca i obijała go o żebra. Cholera, rozbujała się na całego.
Skąd się wziął pomysł, żeby przebiec maraton w dniu 42,195 urodzin? Głupie pytanie 😉 Ale jak to zrobić, skoro wypada to w poniedziałek? Trzeba go sobie zorganizować albo … mieć dziki fart. Mamo, dziękuję Ci, że mnie porodziłaś 6 października 😉 Dzięki temu moje 42,195 urodziny przypadają 18 kwietnia czyli …
W ciągu pierwszych minut zawsze wydaje mi się, że założyłem za mało warstw. Przejmujące zimno, powoduje, że zaczynam bieg od wysokiego tempa. Co z kolei wzmaga pęd zimnego powietrza. Cudownie ;(
Słyszę muzykę. Gość nieźle szarpie druty, miło posłuchać. Już chciałbym pozamiatać podłogę włosami, gdy nagle dostaję kuksańca w bok. Co jest? Przecież dookoła mnie nie ma nikogo?
Tak zwane strefy T1 i T2 to fetysz dla triatlonistów. Ludzie, którzy męczą się czasem przez kilkanaście godzin, stają na uszach, żeby zaoszczędzić sekundy w przebieralni. Robią nawet specjalne treningi, żeby wykonywać te banalne czynności w sposób automatyczny i maksymalnie szybki. Bo wbrew pozorom roboty jest całkiem sporo.
Cały organizm wysyła do mózgu alarmujące sygnały. „Koniec paliwa”. Mięśnie nie mają z czego czerpać energii. Brakuje możliwości kurczenia i rozkurczania. Oddech jest coraz krótszy. Serce ma zamiar ogłosić strajk ostrzegawczy. Kolejne organy są przez mózg wyłączane, żeby oszczędzać energię.
Podniebne bieganie? Z czym Wam się to kojarzy? Z narkotykiem, który daje niesamowity odlot? Blisko ale nie do końca. Z bieganiem po dachach wieżowców? Nieźle ale to jednak trochę co innego. Z fruwaniem maszyną, która jest napędzana siłą mięśni? Fajne ale to nie to.
Wszyscy pamiętamy „ten pierwszy raz”. Pomimo tego, że w rzeczywistości wcale nie musiał być taki wspaniały, w pamięci zostanie „na zawsze” i to najczęściej jako coś niedoścignionego.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zgadzam się.